sobota, 5 sierpnia 2017

MIGAWKI GŁÓWNIE Z IRLANDII I KRÓTKIE Z INNYCH MIEJSC GDZIE BYŁAM.

Krajem, który odwiedziłam i nie napisałam w poprzednim poście gdzie jadę, była, jak już się domyślacie z tytułu, IRLANDIA. Byłam w jej południowo - zachodniej części. Byłam tam 14 dni, a cztery, to podróż dość męcząca w obie strony. Całe dni to była jazda samochodem, noclegi po drodze i prom. Płynęliśmy nim 13 godzin w jedną stronę.



Nie żałuję jednak, bo warto było. Irlandia w części zwiedzanej jest piękna, zielona, ale klimat nie bardzo mi odpowiadał. Pogoda w ciągu dnia zmieniała się kilka razy. Świeciło słońce, za chwilę chmury i trochę deszczu i do tego silne, ciągłe, czasami zimne wiatry i znowu słońce i znowu deszcz. Były i całe dni pochmurne, a słonecznych było cztery. Polka tam spotkana powiedziała nam, że i tak mieliśmy szczęście z pogodą. 
Dzisiaj pokażę zdjęcia z miejsc w których byłam, bez skupiania się na tych, które mi się najbardziej podobały. Na to przyjdzie czas w następnych postach. 

                Średniowieczny zamek w Cahir.



                 Dom z 1810 roku w Cahir.



                   Widok na płaskowyż Burren.




Grobowiec portalowy  (dolmen) z okresu neolitu.



                                Klify Moheru.





                         Wyspa Inis Oirr.



                            Kilkee klif.







                  Naturalny skalny most Ross.



           Zabytkowa zabudowa wiejska w Adare.



                    Bunratty zamek z XV wieku.



                            Ennis - miejscowość.



                    Kilrush - Vandeleur Garden.



                           Galway - miasto.



                    Connemara - region.



                Quin - ruiny zamku z XIII wieku



                      i klasztoru z XIV wieku.



     Knappogue - odrestaurowany zamek z XV wieku



                         i ogród przy nim.  



              Lahinch - plaża i spacerujący po niej.



Limerick - zamek króla Jana bez Ziemi z XIII wieku.



                           Półwysep Dingle





                 i kolorowa miejscowość Dingle.



Cork - widok już z promu płynącego w stronę domu.




Do domu dotarłam w poniedziałek, a w czwartek córka zaproponowała mi wyjazd, a właściwie lot w piątek na wyspę LEFKADA w Grecji.



Było do dla mnie zaskoczeniem, ale bardzo, bardzo miłym. Wreszcie odpoczywałam przez 7 dni. Słoneczko świeciło, ale upałów na szczęście nie było. Było i plażowanie między innymi w tak pięknym miejscu.



Po powrocie był dom i trochę porządków w nim oraz praca w ogródku. Szkoda, że tylko taka żabka, a nie żywe zdobią moje "oczko wodne" :).



Następnie był wyjazd do kuzynki, pogaduchy i spacery nad Jeziorem Zbąszyńskim.



Stamtąd pojechałam do koleżanki mieszkającej parę kilometrów od naszego Bałtyku. Pogoda nie była na tyle ładna ( okropnie wiało i czasami popadało ), by leżeć na plaży,



ale Pepa była zadowolona ze spacerów po niej, bo mogła swobodnie bawić ulubionymi patykami.  



Nie było plażowania, więc były wycieczki. Byłam na Helu, w Gdyni, Sopocie, no i oczywiście w Gdańsku. Dawno w tym mieście nie byłam, więc mnie ponownie zachwyciło. 



Teraz czekam na 10 sierpnia, bo w tym dniu mam wyznaczoną wizytę w Szpitalu Specjalistycznym w Krakowie i powinnam się dowiedzieć o terminie wstawienia endoprotezy biodra. Czekam na to, ale i mam obawy, czy wszystko będzie dobrze. Po prostu trochę się boję. Ale muszę to jakoś przetrwać, bo mam dość życia z bólem i niesprawnością. Moje myśli jednak cały czas krążą wokół operacji i wybaczcie mi, ale nawet blog mnie nie jest w stanie pocieszyć. Rzadko bywałam u Was i tak pewno będzie do czasu zabiegu i trochę po nim. Postaram się Wam jakoś podać jego termin. Kiedy będzie następny post, nie potrafię powiedzieć, ale z pewnością będzie, bo mam sporo do pokazania, a ponadto uwielbiam Was ! Trzymajcie za mnie kciuki i cierpliwie poczekajcie nam mój powrót, jeśli oczywiście chcecie tego :))).